Jan Szpargatoł Mahawiśnia Jan Szpargatoł Mahawiśnia
192
BLOG

Wzrost cen żywności - czego nie mówi się wykształciuchowi

Jan Szpargatoł Mahawiśnia Jan Szpargatoł Mahawiśnia Polityka Obserwuj notkę 10
        Ostatnio w różnych mediach, merdiach i innych środkach masowej dezinformacji wiele mówi się o wzroście cen żywności. Standardowemu wyksztalciuchowi podaje się do połknięcia nastepujące wytłumaczenie :
Za wzrost cen odpowiadają słabe zbiory w Europie Zachodniej spowodowane złą pogodą oraz wzrost popytu w Azji.
Szkoda że nic jeszcze nie wspominają o spekulantach, widać jeszcze nie ten etap postępów socjalizmu. Choć ekologiści jako awangarda rewolucji komunistycznej jak zwykle nie zawodzą i w "Zielonych Brygadach" czy ATTAC Polska można spotkać pierwsze jaskółki.

       Owszem jest w tym tłumaczeniu skierowanym do wykształciucha trochę prawdy, w sam raz tyle ile powinien wiedzieć przeciętny Polak, nadrabiający swoje poczucie niższości zwąc się europejczykiem. Zła pogoda to czynnik który może znacznie ograniczyć podaż żywności, zaś przy rosnącym popycie ceny muszą rosnąć, takie są niezmienne prawa ekonomii i nie da się ich oszukać, tak jak nie da się oszukać prawa grawitacji. Komisja Europejska jednak uwierzyła że przy odpowiednich manipulacjach przy gospodarce można skoczyć z dachu i machając rękami polecieć jak ptak. No cóż wariaci zawsze byli, są i będą, tak jak ci co wierzą wariatom.
Socjalizm tworzy problemy by potem je rozwiązywać
W sytuacji wolego rynku na wzrost popytu, notowany już od kilku lat ( Chińczycy nie zaczeli od wczoraj nagle jeść więcej mięsa, serów itd.) wzrostowi popytu, natychmiast odpowiada wzrost podaży, istnieje też pewna nadwyżka rynkowa, która zwykle się marnuje, lub też zostaje sprzedana po zaniżonej cenie, lecz zabezpiecza właśnie przed nagłym wzrostem popytu czy różnymi katastrofami.
Kwoty Produkcyjne
Niestety w Europie mamy Wspólną Politykę Rolną, czyli jeden wielki kołchoz rozciągający się od wybrzeży Atlantyku do Morza Czarnego w którym pracuje przymusowo każdy mieszkaniec Wspólnot Europejskich, pośrednio lub bezpośrednio. Zaś dyrektorzy kołchozu w Brukseli snują swoje plany produkcyjne, starając się wyliczyć ile mięsa, mleka, zboża i innych produktów trzeba wyprodukować, następnie rozdzielają zadania na delegatury kołchozu w republikach, te na województwa i tak do najniższego szczebla jakim jest rolnik. Tak oto spełnia leninowskie marzenie o doprowadzeniu planu do każdego stanowiska pracy. Nie udało się to w PRL Hilaremu Mincowi, socjalizm zaprawdę wymaga olbrzymiej mocy obliczeniowej.

Urzędnicy używając skrzyżowania ekonomii z szamaństwem ( czyli ekonomii lewicowej) starają się przewidzieć ile ty Czytelniku wypijesz mleka w 2009 roku, ile łyżeczek cukru wsypiesz do herbaty w 2011, ile ziemniaków podasz do sznycla i ile sznyclów zechcesz zjeść oglądając jak marnują się Twoje pieniądze podczas Euro 2012 i tak dalej.

Oczywiście wcześniej czy później urzędnicy zirytowani brakiem dyscypliny w spożywaniu twarogu wprowadzą kartki na produkty żywnościowe co bardzo ułatwi nie tylko planowanie produkcji ale i zapewni tak utęsknioną równość. Czy burżuj czy sprzątaczka ich żołądki będą równe. Zgodnie z wytycznymi KPP by nie dyskryminować, geje i współpracownicy UB/SB a także członkowie Klubu Przyjaciół Europy dostaną dodatkowe przydziały.
Możliwe jest też że zostaną wprowadzone ceny urzędowe na produkty żywnościowe, oczywiście wtedy by zapobiec spekulacji konieczne będzie wprowadzenie kartek żywnościowych.

Plan jest aktualizowany raz na kilka lat, na podstawie danych z lat poprzednich, więc nic dziwnego że urzędnicy z Brukseli nie przewidzieli fanaberi Chińczyków, którzy się wzbogacili i zmienili sobie dietę z ryżu i warzyw w kierunku mięsa. Urzędnicy nie przewidzieli że europejskim producentom bardziej opłacało będzie się sprzedawać bogacącym się Azjatom niż biedniejącym europejczykom wykorzystywanym przez nierobów tutejszych i tych z imigracji, związki zawodowe, armię urzędników i inne grupy roszczeniowe krzykiem na ulicach starające się wyrwać z budżetu kąsek dla siebie.

Mechanizm jest prosty, jeśli rolnicy w całym WE mogą wyprodukować tylko określoną ilość mleka, a chętnych na ser żółty nagle znajduje się dużo więcej to ten ser musi podrożeć do pułapu gdy część zrezygnuje odstraszona ceną.

Reasumując: Europejskie rolnictwo nie mogło odpowiedzieć zwiększeniem podaży na sygnały o rosnącym popycie, gdyż centralne planowanie uniemożliwia szybką reakcję.
Czy się stoi czy się leży...
... dopłata się należy. By jeszcze bardziej pogrążyć europejskiego konsumenta i podatnika, wprowadzono kontrybucję którą klasa robotnicza musi płacić zwycięskiej klasie chłopskiej. WPR przewiduje dopłaty za odłogowanie, czyli Ty mieszczuchu, płacisz rolnikowi za "nic-nie-robienie". Nazywa się to obowiązek odłogowania gruntu. Duży producent ( w języku LID: kułak) zmuszony jest do odłogowania części gruntu - to również zmniejsza podaż produktów rolnych i to tam gdzie wydajność jest prawdopodobnie największa ( duży producent może stosować lepsze technologie) a koszty produkcji są mniejsze. Więc nie dość że jesteś zmuszony w podatkach zapłacić za odłogowanie, to jeszcze musisz drożej kupić produkt. Prawdziwa sprawiedliwość społeczna.
Ekologiści i ich religia
Moi ulubieni ekologiści i ich religia ( zakładająca że przyroda karze człowieka za grzechy) też odopowiadają za wzrost cen żywności. Wyznawcy ekologizmu zaciekle broniący się przed powrotem poziomu CO2 do normalnego poziomu postanowili jak zwykle zrobić coś głupiego i razem z resztą socjalistów wprowadzić kolejną ingerencję w gospodarkę. W wielu krajach wprowadzono dopłaty do produkcji biopaliw. Oczywiście jak każda ingerencja w gospodarkę skończyło się to klapą. Nagły wzrost opłacalności produkcji roślin oleistych spowodował zmniejszenie areału na ktorym uprawiane są inne rosliny. Znowu spadek podaży żywności skutkujący wzrostem cen. Zorientował się w tym ostatnio nawet jakiś urzedniczyna z OZN czy innej smiesznej organizacyjki. A biopaliwa i tak okazały szkodliwe. [1] [2]
Socjalizm = głód i nędza
Jaki jest wspólny mianownik tych wszystkich czynników wzrostu cen żywności ?

INGERENCJA PAŃSTWA W GOSPODARKĘ


Wnuk obszarnika, syn burżuja, wyzyskiwacz klasy robotniczej ( dokładnie 6 osób), razem z synem zniewalamy w patriarchalnej rodzinie 2 kobiety: jedną dużą, drugą małą. "Jaskiniowy antykomunista", miłośnik jazzu i rajdów samochodowych. *W przeprowadzce do normalności*

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka